
Sequoia National Park, Kings Canyon National Park
Dzisiaj z innej beczki, trochę wspomnień lata 2010 🙂
Z uwagi na brak czasu i nawał innych obowiązków niestety nie ma czasu na leśne spacerki, nad czym ubolewam strasznie. Teraz jest najpiękniejsza przyroda – świeża, żywa, jasnozielona, no bajeczna!
Dzisiaj wspomnienia z wyprawy do parków Kalifornii. Głównie Sequoia i Kings Canyon. Towarzyszył nam smak najpyszniejszych, najbardziej soczystych na świecie brzoskwiń, temperatura niczym w saunie, ale zapach jaki! Niepowtarzalny, intensywny zapach kory drzew, świerków, sosen…po prostu fantastyczna wyprawa. Zakochaliśmy się w tym miejscu i marzy nam się powtórzyć taką wycieczkę w przyszłości.
Parki zwiedzaliśmy w ekspresowym tempie, praktycznie z samochodu. Mieliśmy tylko 4 dni na Kalifornię. Nie udało się zobaczyć wielu miejsc, pospacerować spokojnie, ale na sekwoje zarezerwowaliśmy sobie kilka godzin. Tak nas te giganty oszołomiły, że niestety/stety złamaliśmy przepisy. Weszliśmy na szlak zwiedzania z drugiej strony, przez co nie przeczytaliśmy regulaminu. A regulamin mówił: Nie wchodzić za barierki, nie dotykać, nie wchodzić pod drzewa, nie zbierać szyszek…długa lista. W każdym razie nikt nas nie złapał, nie dostaliśmy mandatu, a przede wszystkim nie zrobiliśmy nic złego 🙂
Te drzewa to coś pięknego. Budzą ogromny szacunek, tyle lat na ziemi – robi wrażenie. Nie zdawałam sobie sprawy że mogą być aż tak olbrzymie. Największe w tym parku było drzewo General Grant. Ma ponad 1700lat, 82m wysokości, średnicę 12m, a u podstawy aż 33m! KOLOS. Az 20 osób musiałoby złapać się za ręce, aby go objąć. Co ciekawe taki kolos ma bardzo małe szyszki – wielkością porównałabym je do orzecha włoskiego. Sekwoje pięknie pachną. Jest to zapach bardzo intensywny i niepowtarzalny, aczkolwiek myślę, że las w górach pachnie w Polsce podobnie latem:)
Na zdjęciech widać wyraźnie ślady po wypalaniu drzewa. Sekwoje są specjalnie podpalane. Dzięki pożarom szyszki otwierają się i wysypują nasiona. Wszystko jest jednak pod kontrolą – zajmują się tym tamtejsze służby leśne. Niestety sekwoja to endemit. Występuje jedynie na wybrzeżu północnej Kaliforni i w południowo zachodniej części stanu Oregon. W Polsce z tego co wiem, mamy jedną sekwoję – w Brwicach. Ma ok. 17m wysokości i ok. 118lat.
Kings Canyon to krajobrazy niczym z tapet Windowsa:) Bajeczne, zielone. Woda w rzekach niesamowicie przejrzysta. Wydaje się, że jest wszędzie bardzo płytka – ale uwaga! Czystość wody wywołuje takie złudzenie. Miejscami zdarzają się duże zagłębienia. Także spacer na boso może skończyć się kąpielą 🙂 Góry są bardzo wysokie i strome. Drogi, po których musieliśmy się poruszać przyprawiały mnie o niemały zawrót głowy. Cierpię niestety na lęk wysokości i było mi niesamowicie ciężko. Z jednej strony przepaść, z drugiej ściana, zygzaki, zakręty, górki i dołki… masakra! Ale warto było. Myślę, że przemogłabym się jeszcze raz, gdybym tylko miała okazję.
Namawiamy na wycieczkę do Kaliforni. Osobiście gdybym miała wybierać wczasy w Bułgarii;), na Majorce, w Egipcie… czy parki Kaliforni, to oczywiście wybiorę to ostatnie. Tylko tym razem spędziłabym kilka dni z sekwojami. Choćby dla ich zapachu i spokoju:)
- General Grant
- Hume Lake
ciekawe;)
No coś pięknego!